W odpowiedzi na zaproszenie od naszych czeskich kolegów z TJ „Sokol” Český Těšín wybraliśmy się na rajd, który ma się odbywać cyklicznie co rok. Dzisiejsza impreza miała być inauguracją tego cyklu, a my wybraliśmy się na nią w trzyosobowej grupie (niestrudzony Andrzej, Darek i Oliwka). Wyruszyliśmy o 6 rano. Miejscem naszej zbiorki i startu był Dworzec Kolejowy w Czeskim Cieszynie. Po ciepłym przywitaniu i wypełnieniu formularzy, zaopatrzeni w mapki, ruszyliśmy niebieskim szlakiem. Do wyboru były trzy trasy 7 km, 15 km i rowerowa, licząca 40 km. Ambitni, pozbawieni jednak rowerów, wybraliśmy trasę piętnastokilometrową. Pogoda była idealna. Po paru kilometrach doszliśmy do zamku w Kocobędzy, gdzie zrobiliśmy sobie zdjęcie przy najstarszej pozostałości tej budowli: trzynastowiecznej wieży. Szlak skręcił i doprowadził nas do serii umocnień w postaci bunkrów z 1938 roku, które, jak mówią podręczniki historii, miały bronić terytorium przed Niemcami i Polską. Zmieniliśmy kolor szlaku na zielony i kierowaliśmy się w stronę mety, która była w parku nad zalewem. Oliwka, przychodząc jako pierwsza na linie mety, przeszła do historii tego rajdu. I tu miła niespodzianka. Dostaliśmy pamiątkowe dyplomy, odznaki i inne gadżety; również napoje, nie obyło się bez grilla. Zaskoczeni dostaliśmy cały tort. Tak. Dobrze napisałem. Cały tort! 🙂 I tak siedząc w cieniu zajadaliśmy frykasy, patrząc jak kolejni uczestnicy przychodzą i przyjeżdżają na linie mety. Zrobiliśmy pamiątkowe zdjęcie i rozpoczęliśmy powrót do domu.
Pisząc tą relacje chciałem podziękować naszemu czeskiemu koledze Petrowi Friedrichowi i organizatorom za zaproszenie i gościnność godną podkreślenia. Za rok zapewne znów zawitamy i na pewno liczniej.
D.K.
.