Redyk, baca, juhas i serdak to tylko jedne z nielicznych haseł, które towarzyszyły nam w trakcie sobotniej wycieczki na Rysiankę. Z Bielska-Białej trzema pojazdami wyruszyła liczna grupa przeszło dziewięćdziesięciu osób, by spędzić czas wędrując po szlakach Beskidu Żywieckiego. Wśród uczestników wycieczki oprócz członków i sympatyków bielskiego oddziału PTT nie zabrakło Szkolnych Kół PTT: „Groniczki” działającego przy SP1 w Kozach i „Halniaki” z SP2 w Kozach, a także SKKT PTTK ze Szkoły Podstawowej nr 3 w Bielsku-Białej.
Nasza wędrówka rozpoczęła się w Złatnej Hucie, skąd podzieleni na mniejsze grupy, czarnym szlakiem wyruszyliśmy w kierunku Hali Rysianki. Początki nie należały do łatwych – pogoda nie sprzyjała: deszcz, wiatr i błoto miejscami utrudniały wędrówkę. W pelerynach, pod parasolami brniemy przed siebie. W szarości dnia i zamgleniu wyglądamy zabawnie, komicznie pogrubieni, chowając pod pelerynami cały zabrany ekwipunek. Dorośli uczestnicy swoimi sylwetkami przypominają szpiegów, jak Don Pedro z Krainy Deszczowców… carrrrramba…
Pogrążeni w rozmowach z nadzieją spoglądamy w niebo oczekując poprawy pogody. Ku uciesze najmłodszych (i nie tylko) uczestników wycieczki deszcz zamienił się w śnieg. Im bliżej celu tym większe opady pozwalające nawet na pierwsze walki na śnieżki. Od przewodnika Roberta Słonki dowiadujemy się jak wyglądało życie bacy i juhasa, w co się ubierali oraz skąd pochodzą nazwy mijanych hal: Redykalnej, Rysianki czy Lipowskiej.
W schronisku na Rysiance (1322 m n.p.m.) odpoczywamy, nabieramy sił i suszymy okrycia wierzchnie przed dalszą częścią ekspedycji. Jest czas na posiłek, rozmowy oraz planowanie dalszej wędrówki. Jest również czas na wizytę w schronisku na Hali Lipowskiej (1290 m n.p.m.) dokąd docieramy żółtym szlakiem, a w której dłuższą przerwę odbyła druga grupa z Szymonem Baronem jako przewodnikiem. Tam naszą grupę wita czteronożny gospodarz Femi. I tutaj nie obyło się bez wygłupów na pierwszym śniegu, za którym zatęsknili członkowie szkolnych kół.
Po pamiątkowych zdjęciach, szlakiem żółtym i czarnym już jedną dużą grupą podążamy w kierunku Ujsoł.
W skupieniu wysłuchujemy i wyobrażamy sobie widoki, o których mówią na postojach nasi przewodnicy Robert i Szymon, wspomagani przez trzecią przewodniczkę Martynę Ptaszek.
Zamglenie zmniejsza się wraz ze zmniejszaniem naszej wysokości – do miejsca parkingowego docieramy ciesząc się z resztek kolorów jesieni. Bo jak mówi malajskie przysłowie „(…) Nie smuć się, że góry uciekły. Znajdą się – niech tylko mgła opadnie (…)”.
Kasia P.
.