To była ostatnia z naszych tegorocznych dwudniówek. Z Bielska wyjechaliśmy pociągiem, aby w Żywcu przesiąść się na autobus. Pogoda zapowiadała się wspaniała, grzało słońce, a my umilaliśmy sobie czas oczekiwania na autobus raczeniem się wyjątkowo tanią i jednocześnie dobrą kawą w dworcowej kawiarni. Gościnnie dołączyli do nas Celina i Andrzej, którzy jeszcze tego samego dnia musieli wrócić z powrotem. Autobus zawiózł nas do Żabnicy Skałki mimo tego, że po drodze był budowany most. Były związane z tym pewne emocje czy aby most wytrzyma…
Początkowo trasa wiodła błotnistą doliną ale przy podejściu na Słowiankę już było w porządku. I znów jesteśmy w Beskidzie Żywieckim. Widoki, spokój w przyrodzie, ostatnie akordy jesieni. Na Słowiance znajduje się kultowe schronisko, niegdyś stacja turystyczna. Miejsce piękne i tutaj zrobiliśmy sobie długą przerwę konsumpcyjną połączoną z sesją fotograficzną. Pełni zapału wyruszyliśmy w dalszą drogą. Po przejściu rozległej hali Kupczakówki szlak rozdwajał się. Większość uczestników ruszyła zdobywać Romankę, a trzy panie powzięły zamiar iść jej trawersem. Droga okazała się niezwykle widokowa i niezbyt trudna, ale jakże pozory mogą zmylić! W pewnym momencie pojawiły się skały, a na nich poręcze łańcuchowe! Niech zdjęcia udowodnią jak koleżanki sobie z nimi poradziły. Grupa szturmowa zaś zdobyła Romankę. Po drodze spotkali wiatrołomy, które nie były łatwe do sforsowania. Sam szczyt Romanki był zarośnięty i niestety nie było z niego widać otaczających gór. Pełni wrażeń spotkaliśmy się na przełęczy Pawlusiej, skąd niedaleko już było do schroniska na Rysiance. Wieczorową porą masywy Pilska i Babiej Góry wyglądały imponująco. Gospodarze schroniska przyjęli nas bardzo ciepło i życzliwie. Po rozlokowaniu się w pokojach spotkaliśmy się w jadalni. I wtedy się okazało, że Irenka ma niezły głos a przede wszystkim ogromną werwę. Dzięki niej spędziliśmy wspaniały śpiewający wieczór.
Następny dzień obudził się mglisty i dość ciepły. Przed nami niezbyt długa droga więc pozwalaliśmy sobie na częste odpoczynki gdyż trasa była bardzo malownicza. Najpierw zajrzeliśmy do schroniska na Hali Lipowskiej gdzie było również przytulnie i klimatycznie. Te dwa schroniska stały się już legendą. Na hali Redykalnej mieliśmy już przed sobą większość Beskidu Żywieckiego – z grupą Rycerzowej i Raczy na czele. Rozległą kopułę Pilska zostawiliśmy po lewej stronie. Rozpoczęliśmy więc zejście do Rajczy przez osiedle Zapolanka.
Ostatni nasz odpoczynek zrobiliśmy obok chatki studenckiej na Zagroniu. Chatki po sezonie są niestety zamknięte ale przynajmniej można było tam posiedzieć i powspominać dawne studenckie czasy. Czas na powrót. Stromym szlakiem zeszliśmy w dolinę Nickuliny i po dwóch mniej więcej kilometrach zakończyliśmy nasza wycieczkę.
Za nami dziesiątki przedeptanych kilometrów, wiele pięknych widoków, wspaniałych relacji, mnóstwo wesołych sytuacji i refleksja, która dodaje nam, organizatorom skrzydeł. Dla grupy tak wspaniałych turystów naprawdę warto organizować te wyprawy. Nasze więzi umacniają się z wycieczki na wycieczkę, coraz lepiej też poznajemy góry.
Do zobaczenia zatem na szlaku na kolejnych wycieczkach!
Teresa Kubik
.