Rysy (Tatry Wysokie) – wycieczka górska – 8 września 2013 r.

Na zakończenie urlopu (nie tylko mojego) udało się zorganizować jeszcze jeden wypad w Tatry, tym razem słowackie. Wczesnym ranem, w niedzielę, na dolnej płycie dworca stawiło się, ku mojemu niemałemu zaskoczeniu, dwadzieścia trzy osoby. Co ciekawe dwie inne, które miały również jechać, zaspały 🙂 Wyjechaliśmy o piątej i na miejscu, w miejscowości Strbskie Pleso, byliśmy przed godziną dziewiątą.
Ruszyliśmy szlakiem ku górze. Na trasie raz po raz mijali nas sportowcy biorący udział w organizowanym na szlaku biegu. Po godzinie dotarliśmy do punktu, z którego każdy w ramach wolontariatu może wnieść do schroniska pod Rysami prowiant lub wodę. Z tego miejsca od szczytu dzieliło nas ponad trzy godziny marszu. W kilku grupach posuwaliśmy się naprzód. Krajobraz zmieniał się, przechodząc stopniowo z leśnego w typowo górski.
Około południa dotarliśmy wszystko do Chaty pod Rysami i po krótkiej przerwie zabraliśmy się za zdobywanie szczytu. Szlak był tłoczny, w kilku miejscach tworzyły się nawet małe korki. Po pokonaniu fragmentu drogi zabezpieczonej łańcuchami od szczytu dzieliła nas już niespełna godzina.
Ostatecznie na szczycie stanęliśmy około czternastej. Na obu wierzchołkach, polskim i słowackim, roiło się od turystów. Trudno było znaleźć wolne miejsce na panoramiczną fotkę. Pogoda jednak była naszym sprzymierzeńcem i widoki były wspaniałe.
Wracaliśmy tą samą trasą i do swoich samochodów wróciliśmy wszyscy około dziewiętnastej. Do domów wracaliśmy już właściwie nocą, niektórzy kładli się do łóżek zapewne po północy. To był udany wypad, a tradycją staje się pomału planowanie kolejnego wyjścia w góry jeszcze w trakcie trwania bieżącego 🙂

Robal
.

przed wyruszeniem na szlak

Ten wpis został opublikowany w kategorii kronika - 2013. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.