W sobotę, 13 maja 2023 r. ok. 40 osób pojawiło się rano na placu targowym w Kozach, aby wziąć udział w kolejnej wycieczce górskiej SK PTT „Groniczki”.
Tym razem naszym celem było Skrzyczne (1257 m n.p.m.), najwyższy szczyt Beskidu Śląskiego. Początkiem trasy pieszej był parking w Lipowej, skąd podążyliśmy za żółtymi znakami w kierunku Malinowskiej Skały. Warto dodać, że do naszego koła dołączył nowy, czworonożny turysta, który wabi się Lupo. Raźnie z nami maszerował wygodną, asfaltową drogą wzdłuż potoku Leśnianka – w sam raz na rozgrzewkę.
Po około 2 kilometrach asfalt się skończył i rozpoczęliśmy wspinaczkę kamienistą drogą leśną. Cieszyliśmy oczy świeżą zielenią buków i coraz ładniejszymi widokami na pasmo Magurki Radziechowskiej i Wiślańskiej. Po ok. 2 godzinach dotarliśmy do skrzyżowania szlaków Pod Malinowską Skałą (1085 m n.p.m.) i chwilę odpoczęliśmy. I tym razem nie obyło się bez drobnych przygód, jak np. reanimacji butów Jaśka, w których odkleiły się podeszwy. Na szczęście trytytki rozwiązują wszelakie problemy!
Na Malinowskiej Skale (1152 m n.p.m.) znaleźliśmy się po kolejnych 20 minutach, i tu odpoczęliśmy nieco dłużej. Pomimo zachmurzenia, widoki były niezłe i podziwialiśmy najwyższe szczyty Beskidu Żywieckiego oraz Małej Fatry.
Kontynuując wędrówkę, tym razem już szlakiem zielonym, dotarliśmy do schroniska PTTK na Skrzycznem. Mogliśmy sobie pozwolić na dłuższy popas, więc młodzież korzystała z dostępnych atrakcji: a to frytki, a to konna przejażdżka, a to wylegiwanie się na leżaku czy podziwianie widoków.
Nadszedł czas na drogę powrotną, więc ruszyliśmy szlakiem niebieskim, ostro w dół. Ten stromy fragment nie należał do najprzyjemniejszych ze względu na dużą ilość osuwających się kamieni i trzeba było dobrze patrzeć pod nogi. Rekompensatą za niewygodny trakt były piękne widoki, gdyż ta część trasy zupełnie pozbawiona jest drzew.
Choć niektórzy z nas byli już bardzo zmęczeni, udało się na czas dotrzeć do autokaru, który bezpiecznie zawiózł nas do Kóz.
Ogromne gratulacje należą się wszystkim, gdyż trasa była dość długa (ok. 18 km) i wymagająca. Mimo chwilowych spadków nastroju i drobnych kłopotów z obuwiem, młodzi i starsi (oraz czworonożni) turyści byli bardzo dzielni i jak zawsze dali radę.
Do zobaczenia w czerwcu!
S.Cz.-P.