Czworo członków i sympatyków naszego Oddziału z okolic Tarnowskich Gór i Krakowa postanowiło wybrać się w ten weekend w Gorce. Poniżej relacja z wycieczki na Turbacz:
Naszą górską przygodę na Turbacz (1310 m n.p.m.) rozpoczęliśmy późnym popołudniem w piątek, jadąc pociągiem z Piastowa do naszych przyjaciół w Krakowie. I nic w tym dziwnego, gdyby nie fakt, że był to kolejny rozpoczynający się długi weekend 8-11.11.2019 r., i wszyscy zgromadzeni na peronie podróżni musieli (tak jak my) TERAZ dostać się do Krakowa! Ale przezorny zawsze ubezpieczony – jak mówi przysłowie – i dużo wcześniej zakupiliśmy bilety otrzymując dwa miejsca przy oknie naprzeciwko siebie! Wypas! – jak mówi młodzież.
W sobotę wcześnie rano z kwaśnymi minami opuszczaliśmy deszczowy Kraków jadąc czarnym jak noc samochodem naszej przyjaciółki w kierunku Lubomierza-Rzeki. Deszcz padał coraz mocniej, a my raz po raz ziewaliśmy szeroko łapiąc muchy i marudząc na zmianę o pogodzie. Można powiedzieć, że na zakopiance było pusto i sprawnie znaleźliśmy się w Gorcach, przecierając oczy ze zdumienia, że tutaj świeci słońce i jest ładnie! Zaparkowaliśmy czarną jak węgiel brykę i ożywieni rześkim porannym powietrzem ruszyliśmy z Przełęczy Przysłop za żółtymi znakami w kierunku Polany Jaworzynka. Pierwsze podejście było szybkie i tak znaleźliśmy się na oświetlonej jesienny słońcem polanie, z której podziwialiśmy okoliczne górki. Idąc dalej doszliśmy do punktu widokowego na Polanie Jworzynka 1026m n.p.m. Tam zarekomendowano pierwszy popas i herbatkę z termosu z widokiem na szczyty w Gorcach (np. Wielki Wierch, 1007 m n.p.m.) oraz w Beskidzie Wyspowym (np. Mogielica, 1170 m n.p.m.). Nasyceni widokami i strawą ruszyliśmy dalej w kierunku Polany Podskały (967 m n.p.m.). Chmurki ganiały się po błękitnym niebie, a jesienne słoneczko świeciło tak intensywnie, że kurtki zamieniliśmy na koszulki i idąc przez las podziwialiśmy odchodzące gdzieś w zarośla resztki jesieni. Kiedy doszliśmy do Polany Podskały jak z widokówki oglądaliśmy rozległe widoki na Gorce, Grzbiet Turbaczyka, Beskid Wyspowy i Pasmo Babiogórskie. Rozkleiwszy się do końca nad pięknem natury ruszyliśmy dalej w kierunku Kudłonia (1276 m n.p.m.) mijając po drodze Gorc Troszacki (1235 m n.p.m.), gdzie pospiesznie wciągaliśmy peleryny na grzbiet, bo na polanie dostaliśmy z nieba wiadrem wody. Podobno taki urok… Będąc już na połączeniu szlaków czarnego i żółtego w kierunku Polany Pustak (ok. 1229 m n.p.m., jak podają różne źródła), pogoda zrobiła się kapryśna lecz nam dopisywały humory, bo z daleka można już było wypatrzeć nasz cel, czyli Turbacz. Niestety z tej polany tylko przez chwilkę mogliśmy podziwiać widoki w kierunku Tatr Bielskich i Wysokich, ponieważ na niebie zrobiło się szaro, ponuro i zaczął padać deszcz. W takich okolicznościach przyrody doszliśmy do Schroniska na Turbaczu i nastąpiła wyczekiwana chwila szeroko rozumianej degustacji. Spędzając leniwie czas w Schronisku na Turbaczu napawaliśmy się chwilą i snuliśmy kolejne plany wyjazdowe.
W niedzielę okazało się, że pada śnieg i aura zrobiła się zimowa. Trochę poszwendaliśmy się po okolicy robiąc sobie m.in. zdjęcie na szczycie Turbacza (1310 m n.p.m.) i wieczorem już siedzieliśmy w ciepłej sali przy bufecie racząc się różnymi smakołykami (np.: smażone rydze z cebulką), z których słynie „kuchnia na Turbaczu”.
W poniedziałek rano po pysznym śniadanku ruszyliśmy w towarzystwie gęstej mgły i w śniegu z żółtymi znakami na Przełęcz Borek 1009m n.p.m. Tam postanowiliśmy iść za niebieskimi znakami w kierunku Lubomierza-Rzeki i Przełęczy Przysłop. I był to wspaniały wybór, ponieważ pogoda okazała się dla nas łaskawa. Zza chmur wyszło piękne słońce i oświetlało zasypane śniegiem drzewa. Sceneria iście bajkowa. W ruch poszły telefony i tak na „elektronicznej kliszy”, zapisaliśmy pierwsze płatki śniegu w górach. Kto z Was szedł tym szlakiem ten wie, że pomimo braku widoków, rwący potok Kamienicy pobudza wyobraźnię i można poczuć się jak na pewnym szlaku w niedalekich Tatrach Zachodnich. Tak spędziliśmy długi weekend w Gorcach „na Turbaczu” wracając do Przełęczy Przysłop i robiąc przy tym ciekawą pętlę. Zdecydowanie tu jeszcze wrócimy, oby zdrowie dopisało…
A Wam polecamy tę trasę na jakiś weekend, rozpoczynając go właśnie od żółtego szlaku z Przełęczy Przysłop nazwanego przez nas „szlakiem malowniczych polanek” i kończąc go niebieskim szlakiem na tej samej przełęczy. Leniwie przeszliśmy łącznie ok. 26 km, przy sumie podejść +/- 900m.
Przemek Waga
.