„Zakazana Korea Północna” – prelekcja Andrzeja Kwaśniaka – 25 marca 2014 r.

Na wstępie Prelegent opowiedział nieco o sobie, swoim wykształceniu i zainteresowaniach, które choć krążą wokół gór to tylko do wysokości pokrywy leśnej i nie wtedy, gdy trzeba chodzić po śniegu. Świetnie zna język angielski i to mu pomaga zarabiać na życie, a także krążyć po świecie – jako pilot wycieczek lub tłumacz.
Zdarzyło się w 1989 r., że zaangażowano go do wyjazdu w charakterze tłumacza na wyjazd do Korei Północnej, na zjazd młodzieży ze świata. Najpierw było szkolenie w Polsce co tam wolno, a czego nie (ale tam nic nie wolno !). Zalecieli do Phenianu (pod wodzą tow. Szmajdzińskiego), gdzie zostali zakwaterowani w hotelu. Kilkakrotnie w ciągu dnia przychodzili sprzątacze pokojów, którzy nic nie mówili, ale zaglądali wszędzie i prawdopodobnie coś niecoś rozumieli po angielsku, a może także i po polsku. Nigdzie nie było wolno wyjść samotnie. Ale coś się udało zobaczyć poza oficjalnymi spektaklami na ogromnych, wspaniałych arenach – stadionach, których tam sporo.
Poza centrum nędza nieprawdopodobna. Fotografować oczywiście nie wolno, ale nasi jednak zdjęcia robili. Dostali też ekstra-przepustki, które upoważniały do bezpłatnych przejazdów metrem. Dostali też ładne foldery sławiące budowle, imprezy kulturalne i w ogóle wszelki dostatek Koreańczyków Północnych. Dostali też kartki do stołówki i tylko tam mogli się żywić. Dania nieco dziwne, ale jakoś nikt się nie pochorował. Z ludźmi nie można było porozmawiać, ale Koreańczycy unikali nawet takich sytuacji. Nie wolno im nawet gdy znają angielski albo raczej częściej coś tam po rosyjsku.
Pobyt trwał prawie 2 tygodnie. No ale z trudem wykonane zdjęcia (wówczas na filmach) okazały się w domu całkowicie prześwietlone – na granicy, przy opuszczaniu tego gościnnego kraju. Więc zdjęcia, jakie pan Andrzej pokazał to były reprodukcje z oficjalnych folderów. A były to wspaniałe (na zdjęciu!) wielkomiejskie wieżowce, ponoć zamieszkałe najwyżej do 3-4 piętra. Samochody (nieliczne) na 100-metrowej szerokości ulicach – to wyłącznie auta służbowe. Prywatne tam nie istnieją.
Więc tak wygląda najwspanialszy ze światów „nie z tej ziemi”. Ale teraz już tam żadne biuro turystyczne wycieczek nie robi. To jest zapewne już nie możliwe. Chyba nie chcą, aby reszta ogłupiałego świata nie podpatrzyła ich zdobyczy socjalnych.

Andrzej Popowicz
.

Andrzej Kwaśniak w trakcie prelekcji

Ten wpis został opublikowany w kategorii kronika - 2014. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.