Przemysław Kubik zaprezentował nam dzisiaj temat, jakiego dotychczas jeszcze w naszej salce PTT/BKA w Bielsku-Białej nie było. Tytuł prelekcji z plakatu (jak wyżej) był celowym skrótem, napisanym prostym i zrozumiałym językiem dla każdego, dlatego niektórzy z nas – jak mówili – wyobrażali sobie dzisiejszą prelekcję o … sadzeniu drzew.
Tymczasem faktyczny temat prelekcji brzmiał inaczej: „Sukcesja nieużytkowanych polan i jej wpływ na zróżnicowanie flory w masywie Łamanej Skały oraz Leskowca w Beskidzie Małym”.
Ten temat od początku wydawał nam się bardzo zawiły i skomplikowany łącznie z tajemniczym słowem: „sukcesja”. Ale po to są – tak myślę – te wtorkowe spotkania, aby również pełniły rolę lekcji np. geografii czy biologii, czy też innych dziedzin.
Ta dzisiejsza „lekcja”, czyli prelekcja Przemysława Kubika była bardzo ciekawa i ściśle związana nie tylko z florą, ale i górami.
Zaraz na początku prelekcji, jakby z niecierpliwością, dopytywaliśmy naszego prelegenta: co oznacza słowo „sukcesja”?. Ażeby niczego nie namieszać w tym opisie, napiszę znaczenie tego słowa wg Encyklopedii Powszechnej. Słowo „sukcesja” to „stopniowe zasiedlanie nowych lub zniszczonych środowisk, polegające na zastępowaniu uboższych zespołów zespołami bogatszymi pod względem składu gatunkowego i funkcji”. Pisząc bardziej przystępnym językiem jest to zjawisko zarastania polan i łąk występujące wszędzie, nie tylko w górach. Poznaliśmy też nowe słowo: „Fitosocjologia”. Jest ona działem botaniki, którego przedmiotem badań jest roślinność i zajmuje się badaniem zbiorowisk roślinnych występujących w naturze. Właśnie takie badania w terenie, czyli na polanach i łąkach w okolicach Łamanej Skały i Leskowca przeprowadził Przemysław Kubik dla potrzeb pracy magisterskiej. Dowiedzieliśmy się, że te badania polegały na ustaleniu składu botanicznego tj. liczeniu poszczególnych roślin na obranych poletkach o powierzchni 25m² (5 m x 5 m). Trudno sobie wyobrazić, jak dokładnie policzyć i odróżnić wszystkie roślinki gęsto skupione na polanie czy łące, przy tym śpiesząc się, aby przypadkiem gospodarz nie skosił ją wcześniej? Badania dotyczyły nie jednego, ale po 27 obszarów wykaszanych i pozostawionych odłogiem, a później było porównanie tych wyników badań. Ależ to była mrówcza i niemal benedyktyńska praca! Wyniki statystyczne tych badań pozwoliły podzielić polany na cztery najważniejsze grupy: pastwiska z bliźniczką (psią trawką), łąka kośna użytkowa, płaty nieużytkowane z narecznicą (paprocią) i płaty użytkowe zakrzaczane. Pan Przemysław pokazał zdjęcia jako przykłady poszczególnych tych grup informując, że występuje to tam i tam, a więc konkretnie! Było to wszystko początkowo bardzo skomplikowane, ale w trakcie prezentacji zdjęć z komentarzem zrozumieliśmy, o co tak naprawdę w tych badaniach chodziło.
Polany beskidzkie (nie tylko) niewypasane i niekoszone ulegają naturalnej sukcesji ekologicznej, której ostatecznym efektem będzie… las.
Zaledwie trzy dni temu wędrowaliśmy po Beskidzie Małym i na myśl nam nie przyszło spojrzeć na stan polan i łąk. Z pewnością zrobimy to na następnej wycieczce w Beskidzie Śląskim, bo po tej prelekcji inaczej spojrzymy na polany w górach, przypatrzymy się im dokładniej, a nawet sfotografujemy. Bo za kilka lub kilkanaście lat mogą one zniknąć w gąszczu nie do przebrnięcia dziko rosnących krzaków, czyli chaszczy, wojłoków i drzew samosiejek. Wiele bowiem polan samoczynnie zarasta, bo nie ma ich kto kosić, bo się nie opłaca…
Żywe „naturalne kosiarki”, czyli wypas owiec, byłyby w sam raz na takie miejsca.
CS
.