Po słowacku „hrad” znaczy zamek, a „zámok” też znaczy zamek. Niby jest to samo, a jednak nie to samo! Hrad to obronne budowle, a zámok to budowla do zamieszkania, reprezentacyjna, coś jak nasze pałace – wyjaśnił nam zaraz na początku Paweł Kliś. Dodał, że prawie wszystkie zamki Słowacji to dzieło Węgrów, gdyż po upadku Wielkich Moraw (907 r.) wchodzące w ich skład ziemie słowackie znalazły się w granicach Królestwa Węgier i przez prawie tysiąc lat stanowiły tzw. Górne Węgry.
Kto lubi historię, ten podczas wtorkowej prelekcji Pawła Klisia miał okazję uczestniczyć w prawdziwej, świetnie przygotowanej „uczcie”… dla ducha! „Uczta” ta (czytaj: prelekcja) trwała w salce naszego Oddziału PTT w Bielsku-Białej dokładnie 100 minut. Dzięki temu liczni uczestnicy tego spotkania byli mocno zasłuchani w historię, ale też i zapatrzeni w obrazy zamków Słowacji. Mogliśmy też swoją wyobraźnią przenieść się w dawne, bardzo dawne czasy historyczne naszych południowych sąsiadów, u których pod koniec średniowiecza było około trzysta warowni, a więc znacznie więcej niż w tym czasie w Polsce lub w Czechach. Dlaczego było ich aż tyle? Paweł zapoznał nas najpierw z dawną, jakże zawiłą historią obecnej Słowacji Nie była ona ani spokojna, ani łaskawa, tylko niezwykle burzliwa, bo były liczne najazdy tatarskie w XIII wieku, bo nastały rządy oligarchów, bo wojska węgierskie poniosły druzgocącą klęskę z Turkami w bitwie pod Mohaczem w 1526 roku, co spowodowało upadek Królestwa Węgier, bo trwały ciągle dalsze pustoszenia terenów dzisiejszej Słowacji, bo nasiliły się spory religijne… Należało się temu sprzeciwić. Liczne warownie, fortece, zamki były potrzebne do skutecznej obrony.
Bogatą historię zaprezentowanych nam zamków Paweł zręcznie przeplatał przeróżnymi historycznymi ciekawostkami, wszak jakże często historia ich mieszkańców mieszała się z naszą polską historią. Wszystko to razem sprawiało wrażenie wielkiego zagmatwania dziejów i historii. Dawniej każdy zamek to nie tylko były gołe mury, komnaty i wieże, ale też jego mieszkańcy. Ciekawe były więc te rozmaite, nieraz wręcz mocno zawiłe opowieści o królach i ich rodzinach.
Dzisiaj dzięki tej prelekcji mogliśmy też spojrzeć na te bogate budowle również z perspektywy czasów współczesnych.
Aż siedemnaście zamków Słowacji zaprezentował nam Paweł i to tylko te, w których był. Dodał jeszcze od siebie, że najpiękniejszym z nich jest jednak Orawski Podzamok. Wielokrotnie oglądaliśmy i podziwialiśmy go z okien autokaru wiozącego nas na przeróżne wycieczki organizowane przez nasz Oddział.
Czas wymienić te „jego” zamki po kolei prezentacji: Orawski Podzamok, Trenczyn, Bratysława, Bojnice, Czerwony Kamień, Spiski Hrad, Lubowla, Krasna Horka, Letava, Beckov, Nitra, Streczno, Filakovo, Zwoleń, Kremnica, Czachcice, Devin. Większość z nich – dokładnie 10, została do obecnych czasów zachowana, a pozostałe 7 to są już ruiny.
Zdjęcia każdego z tych zamków zewnątrz, wewnątrz z różnych stron i nawet z góry, do tego rozplanowanie przestrzenne wnętrz były starannie przygotowane, opracowane i uzupełniane na bieżąco historycznym komentarzem.
Dużo dowiedzieliśmy się szczegółów o każdym nich: dlaczego niektóre nie ostały się do obecnych czasów w pełni swojej świetności, dlaczego popadły w ruinę z powodu często burzliwych dziejów, albo na skutek upływu czasu, który też przecież niszczył zamki, albo ród właścicieli wymarł na dobre…
Położenie każdego zamku odnajdywaliśmy na ekranie na specjalnej mapie współczesnej Słowacji. Jednocześnie mapa informowała dodatkowo, czy jest to zamek zachowany do dziś w całości, czy też przebudowany o zmienionej funkcji, czy są to ruiny, albo już tylko nikłe pozostałości.
Dzisiaj przekonaliśmy się, że Słowacja jest krajem historycznie bogatym, z górami i pięknymi zamkami. Może warto byłoby chociaż niektóre z nich kiedyś odwiedzić, licząc na to, że… może zdążymy, że może cierpliwie na nas „zaczekają!”.
CS
.