Listopadowy wtorek pełny pochmurnego nieba, gęstych mgieł i wilgoci nie zniechęcił grupy seniorów do wycieczki górskiej na Kiczerę i Żar.
Teresa z Witkiem kolejny raz przygotowali plan wycieczki, a potem go sprawnie razem z nami realizowali. „Impreza odbędzie się bez względu na pogodę” napisali do uczestników w przed wycieczkowym komunikacie. Grupa liczyła aż 21 osób – seniorów, członków i sympatyków Akademii Seniora i Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego Oddział w Bielsku-Białej. Samochodami kierowali: Tadeusz, Zosia, Bogusia i Roman. Dzięki im za to!
Trasa tej wycieczki była urozmaicona nie tylko zmieniającymi się kolorami znaków turystycznych, ale przede wszystkim jesienną aurą z bogactwem bezlistnych buków i dywanów zbrązowiałych liści opadłych na ziemię. Szlaki turystyczne były ciche, senne, atrakcyjne, takie „nasze”.
Beskid Mały wcale nie jest taki „mały” jak go nazywamy. Nie jest też łatwy. Liczne były ostre podejścia i zejścia, czasem po bardzo wąskich i mokrych ścieżkach, czasem usłanych kamieniami i mocno zasypanymi liśćmi. Nie było żadnych łąk ani górskich polan. Nasza leśna trasa wymagała więc wyjątkowej czujności i ostrożności. Można teraz spokojnie napisać, że… daliśmy radę! Tak trzymać Drodzy Seniorzy!
Trasa wycieczki była następująca: Porąbka Kozubnik – Kiczera (827 m n.p.m.) – Żar (761 m n.p.m.) – Porąbka Kozubnik. Długość trasy to około 9 km, a może więcej, czas przejścia planowany: 3,5 godziny, a rzeczywisty trochę dłuższy.
Na górę Kiczera szliśmy najpierw trasą oznaczoną bladym niebieskim szlakiem (szlak zlikwidowany), a następnie czerwonym aż do Kiczery. Na tej górze mieliśmy zasłużony odpoczynek pod solidną wiatą i przy ognisku z rusztem i kiełbaskami. Gdy Roman rozpalił ognisko, od razu zrobiło się cieplej i raźniej. Miejsce wypoczynkowe na Kiczerze było bardzo zadbane i na pewno zasługujące na kolejne odwiedziny w przyszłości.
Widoków z tej góry nie było żadnych, bo gęsta mgła wymieszana z lekkim deszczem nie pozwoliła obejrzeć panoramy Beskidu Małego. Zmusiła nas jednak do ubrania peleryn – ale jak się okazało – nie na długo. Na Żarze tuż przy kolejce aura poprawiła się na tyle, że mogliśmy z radością obejrzeć w oddali wśród porozrywanych chmur i mgieł: Kotlinę Żywiecką z Jeziorem Żywieckim i z drugiej strony pasmo Hrobaczej Łąki i Magurki. Tego dnia nie było jednak ani jednego promyka słońca. Szkoda! Co ciekawe, ten opis wycieczki kończyłam następnego dnia w pełnym słońcu i bezchmurnym niebie…
Kolejna atrakcja czekała na nas na Żarze, gdzie zza zielonego płotu mogliśmy spojrzeć na zbiornik wodny Elektrowni szczytowo-pompowej i odbijającą się w wodzie „naszą” górę – Kiczerę. O, tam byliśmy! – zawołał niejeden z nas patrząc na drugą stronę zbiornika.
Zejście z Żaru do Kozubnika do parkingu najpierw czerwonym szlakiem a później czarnym było bardzo strome, kamieniste, śliskie z mokrymi liśćmi… i teraz też daliśmy radę. Wszyscy zeszli z gór bezpiecznie.
Dziękując Teresie i Witkowi za tę wycieczkę układaliśmy w głowach ich kolejne zaproszenie na następną wtorkową wycieczkę dla seniorów. No bo tej grupie seniorów gór jest ciągle mało i mało.
Teraz sami widzicie, jak dobrze być… seniorem!
CS